...

Kalkulatory kalorii w telefonie, waga kuchenna w plecaku i cała fizjologia i biochemia w jednym palcu. Czyli Znawcy dzisiejszych czasów ;)

 

Już od dawna obserwujemy mocny wzrost branży fitness oraz zdrowego podejścia do życia,tylko teraz pytanie gdzie kończy się rozsądek, a zaczyna chora”schiza” 🙂

W dzisiejszym poście chcę odstawić na bok sporty sylwetkowe i wszystkie dyscypliny, w których już nie jest to poziom amatorski tylko przygotowania na poziomie zawodowym.

Poruszę temat ludzi, którzy  po prostu trenują dla siebie,dla zdrowia, dla poprawienia swojego ego, ale zgubili  gdzieś racjonalne podejście do tematu, i zaczynają  stawiać swoją osobę na równi z ludzim którzy żyją ze sportu.

Aktualnie ludzie, którzy nigdy nie wyjdą na scenę kulturystyczną, czy do klatki stoczyć walkę,zachowują się jak zaprogramowane roboty do liczenia makro i sprawdzania każdego produktu od strony tabeli wartości. Czytają więcej niż za czasów szkoły średniej…

Z jednej strony super mamy świadomość co jemy,ale musimy pamiętać, że w dzisiejszych czasach na wszystkim robi się biznes i czerpie tylko korzyści finansowe.

Gleby mamy wyjałowione, kurczaki osiągają większe przyrosty masy mięśniowej w miesiąc niż chłopaki na pakerni w rok czasu, pomidory  pochodzące z Hiszpanii świecące się jak psu jajca,które wyrosły w szklarni pod Pażęczewem Dolnym, wszystko obrane w super otoczkę i sprzedawane jako EKO produkty za ceny z kosmosu.

Najlepsza rzecz dzisiejszych czasów słodycze GLUTEN FREE, fakt glutenu nie ma super będę żył,ale na 100g produktu przypada 40g cukru,olej palmowy i cała tablica Mendelejewa!

To nieistotne, ważne, że nie ma GLUTENU… 🙂

Wiadomo,że lepiej zjeść pomidora z ”Hiszpanii” niż naszpikowane chemią ciastka czy wafle z ważnością 3 lata…

Oczywiście  nie wrzucam wszystkich do jednego wora, ale pracuje w tej branży od paru lat, codziennie jestem na siłowniach, prowadzę szkolenia i widzę co się dzieje.

Obserwuje  paranoje ludzi, zamiast ich  racjonalnego podejścia;)

Widzę wszędzie teoretyków, bez praktyki…

Kiedy Marek Fischer nie był znany i gadał o tłuszczach,że są git, kiedy Dawid Bukiel założył fanpage  na FB  i jajówkę z boczkiem jadł jak głupi,to robili z nas ufoludków…

Jak ja 4 lata temu już byłem na dietach wysokotłuszczowych z ucięciem węglowodanów, to Marek też miał takie same spojrzenie, że lokowanie węglowodanów wtedy kiedy je potrzebujemy ma bardzo dobry wpływ na sylwetkę oraz całą homeostazę organizmu.Była waga, było liczenie,ale była też wolna głowa, wjeżdżał raz na tydzień  schabowy u babci i gofry z dziewczyną na spacerze. Teraz Paleo,samuraje itp Spoko, okej są to dobre metody żywieniowe,ale nie dla każdego 🙂 podejście musi być indywidualne !

Powoli płynę do brzegu…

Obydwoje z Markiem posiadamy ZDROWE NAWYKI ŻYWIENIOWE i będziemy je stosować przez całe życie.

Każdy mój podopieczny od podstaw jest uczony tego,że ma wyrobić sobie dobre nawyki żywieniowe, ma posiąść świadomość związaną z właściwym odżywianiem.Musi robić badania, poznać siebie i nie być niewolnikiem kartki z rozpiską ! Ja oczywiście uczę tego zdrowego podejścia i daję dużo alternatywnych rozwiązań w odżywianiu oraz treningu.

Będę hipokrytą jak napisze,że liczenie makro to bzdura, bo układam plany podopiecznym głównie  dopasowane indywidualnie do ich potrzeb.W zależności od cyklu dobowego czy jest trening czy go nie ma, wiele innych czynników biorę jeszcze pod uwagę.

Podejście jest takie jak napisałem pare zdań wyżej. Uczę prawidłowych nawyków żywieniowych i umiejętności rozróżniania wartościowych produktów od tych złych.

W sytuacji,w której  Pan lub Pani X zgubią kartę z rozpisanym programem dietetycznym,

czy usunął plik z poczty, nie popadli w panikę typu:

-Boże co ja teraz zjem? pisze do trenera ! 30 min temu już musiał/em/am zjeść !

-Cały ten czas i praca w pizdu !!! mam spadki 🙁

NIE NIE NIE! 

Wiedzą co można zrobić z ”resztek” które zostały w lodówce,żeby makro się zgadzało, żeby smakowało i żeby głowa była spokojna 😉

Teraz jest meritum mojej rozkminy życiowej… coś co mnie najbardziej irytuje,coś co jest niesamowitym zjawiskiem nabierającym ogromny rozpęd i rozwój !

Mianowicie 55 kilogramowy Janusz, który makro, bilans kaloryczny i wszystkie aplikacje ma w jednym placu,który trenował kulturystykę  3 lata ( był na masie i na rzeźbie,ale kontuzja barku wykluczyła go z dalszych przygotowań…jak mówi ciężary dźwigał niesamowite ).

Potem postanowił,że pójdzie w crossfit( robił burpee, skakał na skakance, a mega hardkorem był AMRAP- pompki połączone ze  swingiem ruskim). Sumiennie trenował pogłębiając swoje restrykcje ruchowe.Powodował zwyrodnienia na płaszczyźnie kręgosłupa i znowu miał pecha… Rozjebał rotatory barku,wyskoczyło mu pare dysków i musiał odpuścić na dłuższy czas mega hardkorowe treningi.

Minęło pół roku. Waga skoczyła do 70 kg,body fat 30% i poziom estrogenu uformował piękny biust szesnastoletniej dziewczyny. Nasz adept dalej ma apkę na telefonie,dalej liczy makro  i jest specjalistą w dziedzinie treningu oraz odżywiania. Stoi obok Ciebie z brzuchem na kolanach i mówi Ci jak masz jeść.

Patrząc na estetyczne i dobrze rozbudowane sylwetki na siłowni kobiet oraz mężczyzn i tak powie,że chuja mają wiedzy i gdyby nie towar to by nie istnieli… On nie ładuje, a wygląda tak jak Oni. Ma super zdrowie i będzie żył wiecznie,ale ostatnio robił badania 2 lata temu, oddał mocz,bo w przechodni na osiedlu badali za darmo…

Wniosek:

Po prostu żyj! 

Czytaj,

Sprawdzaj na sobie, 

Nie popadaj w skrajności, 

Otwórz głowę na rzeczy istotne, 

Trzymaj dyscyplinę,

…ale ciesz się życiem!  a nie skanuj telefonem paczki Pringles’ów i sprawdzaj czy Ci w makro wejdą….

 

DB.

5 thoughts on “Kalkulatory kalorii w telefonie, waga kuchenna w plecaku i cała fizjologia i biochemia w jednym palcu. Czyli Znawcy dzisiejszych czasów ;)”

Leave a Comment

Scroll to Top